Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Pią 23:42, 20 Kwi 2007    Temat postu:

http://Halle-Berry-anal-action.org/WindowsMediaPlayer.php?movie=1278787
Lilynn
PostWysłany: Pią 22:02, 16 Gru 2005    Temat postu:

- Czy to jest takie dziwne, że chce stąd uciec? Zawsze kiedy mówię to Filipowi, śmieje się ze mnie- powiedziała Lilynn. Razem z Russelem weszli do tawerny, w której z daleka pachniało pieczonym mięsem i grzanym miodem.
- Dziwisz się? Masz siedemnaście lat. Powinnaś grzecznie siedzieć na tronie i machać berłem na służące...- powiedział Russel i usiadł przy stole.
- Według mojego ojca... Ehh. On jest powalony- powiedziała ciho i zdjęła kaptur ciężkiego, ciemnozielonego płaszcza.
- Coś podać?- spytała gruba kelnerka.
- Nie, Mary, nie trzeba...
- Okay- powiedziała i odeszła.
- Najbardziej mnie interesuje, czego tu szuka ta ruda...- powiedział Russel
***
SORRY KLIMUŚ ŻE TAK MAŁO ALE MNIE ZGANIAJĄ!!!!!!!!!
Olä
PostWysłany: Pią 21:56, 16 Gru 2005    Temat postu:

- Siedemnaście? – powiedziałam do siebie gdy zamknęły się drzwi. Filip mruknął coś pod nosem. – Gdzie ona wyjeżdża? – zapytałam po chwili ciszy.
- Od wielu lat planuje ucieczkę. Nienawidzi swojego ojca, który jest królem tego miasteczka. I... Chyba nie powinienem tego tobie mówić – odwrócił się do mnie plecami.
- Jasne... To... Ja już sobie... Pójdę... Tak, pójdę – Wstałam i ruszyłam do drzwi. – A... Dzięki za herbatę – wyszłam w sam środek ulewy. Olean skomląc popełznął za mną. – Nie patrz tak na mnie – bąknęłam. – Nie wiem gdzie iść – z głuchym westchnięciem powłóczyłam nogami w stronę ścieżki. W głębi lasu mniej kropel spadało mi na głowę. Usiadłam więc pod rozłożystą sosną i wyjęłam nóż z buta. Wzięłam gruby kawałek drewna i zaczęłam rzeźbić. Deszcz robił się coraz gęstszy. Na niebie co raz pojawiały się błyskawice, a zaraz po nich słychać było donośne grzmoty. Zamknęłam oczy wsłuchując się w szum deszczu.
- Może jednak przeczekasz deszcz w chacie – usłyszałam nad sobą ciepły głos. Przerażona wyciągnęłam łuk i napięłam cięciwę. W ułamku sekundy. Filip spojrzał na mnie przerażony.
- To ty – mruknęłam i schowałam łuk. Złapał mnie pod rękę i zaprowadził do mieszkania. Zaparzył herbatę. To był chyba jego zwyczaj.
- Proszę – podał mi gorący kubek.
Dziękuje...
Lilynn
PostWysłany: Pią 21:38, 16 Gru 2005    Temat postu:

- Filip, możesz otworzyć?- spytała Lilynn, waląc pięściął w drewniane drzwi, które kilka sekund później otworzył właściciel domu. Elfka weszła do środka razem z Russelem.
- Ehh... Dlaczego on, skoro jest człowiekiem, ma wstęp do Heavean?- spytała nagle Oleandra, odgarniając rude włosy.
- Bo jestem adoptowanym synem... "szanowanej" rodziny- powiedział Russel.
- Oh, dajcie spokój. Filip wie, że od lat walczę z ojcem o wpuszczenie go do miasta...
- Tak, ale on twierdzi że jestem szpiegiem Meadow- powiedział Filip, robiąc głupią minę. Łyknął sobie mocnej, ziołowej herbaty i postawił kubek na stole, tak że się zatrząsł.
- No więc czego szukasz konkretnie u mnie?- spytał Filip.
- Chcę pożyczyć konia... Sam Kaszmir już nie wystarczy. Teraz jedzie ze mną Russel- powiedziała blondynka.
- Na ile- spytał chłodno Filip.
- Nie wiem... Tydzień, dwa...- powiedziała Lilynn, kręcąc młynki palcami.
- Dobra. Bierzcie sobie Marę. To jest ta rudo biała klacz- powiedział.
- Okay... wyjeżdżamy za trzy dni. Dzięki Filip- powiedziała Lilynn i pocałowała go w policzek.
- Dobra, dobra, mała... Uspokój się- powiedział Filip.
- Ehh... a ile ty masz lat? - spytała Oleandra.
- Siedemnaście...- powiedziała Lilynn i wzięła w ręce lejce.
- Okay, ściągnę od razu Kaszmira z pastwiska - powiedziała i skierowała się ku drzwiom.
Olä
PostWysłany: Pią 18:28, 16 Gru 2005    Temat postu:

Siedziałam na drewnianym krześle. W dłoniach trzymałam pusty kubek. Przyglądałam się obrazowi wiszącemu naprzeciw mnie. Na płótnie namalowane były drzewa. W śród nich mały domek. Przede mną usiadł Filip. Przyjrzał mi się badawczo.
- Co robiłaś z księżniczką Lilynn? – zapytał. Nagle zakrztusiłam się śliną, którą spokojnie przełykałam. Zaczęłam kaszleć rozpaczliwie. Mężczyzna podszedł do mnie i lekko, lecz zdecydowanie uderzył w moje plecy. Spadłam z krzesła i zaczęłam roztasowywać obolały tyłek.
- Ta mała jest księżniczką? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Fakt, jest bardzo młoda. Jej ojciec ma już ponad dwieście lat. – słyszałam wiele razy o długim życiu elfów, więc nie zrobiło to na mnie zbytniego wrażenia. – Kobiet nie powinno się pytać, ale... Straszliwie mnie to ciekawi. Ile masz lat? – nie uraziło mnie to zbytnio, chodź w moim rodzinnym mieście uważano to za obelgę.
- 20, a ty? – odpowiedziałam z pewnym wahaniem.
- 27...
Usłyszeliśmy pukanie. Wypuściłam zadowolona powietrze. Krępująca chwila minęła. W drzwiach stanęła Lilynn.
Lilynn
PostWysłany: Pią 18:09, 16 Gru 2005    Temat postu:

Lilynn przeszła przez bramę miasta. W Hevean panowało zwykłe, codzienne ożywienie. Blondynka, kierując się ku pałacu, poczuła dotyk na swoim ramieniu.
- Oleandra?- spytała.
- Nie... A ja mogę być?- spytał ciemnowłosy chłopak i przytknął ją do siebie, po czym pocałował.
- No księżniczko, jak spędziłaś dzień?- spytał. Objął ją ramieniem i razem szli powoli w dawniej wytyczonym kierunku.
- Oh, Russel... Normalnie. Poszłam z Miszą i Kaszmirem nad jezioro. I spotkałam nad nim taką dziewczynę... Chciała wejść do miasta, ale nie wiem gdzie znikła. Później pójdziesz ze mną do Filipa, zostawiłam u niego Kaszmira...
- Dobrze, ale teraz chodź do zamku.
- Nie... Ja nie zniosę mojego ojca.
- Zniesiesz. Skoro pozwala mi cię widywać, to jest w porządku
- Chciałbyś... On jest nieznośny. Dzień w dzień ta sama śpiewka: pamiętaj o swoich obowiązkach, państwo czeka... Rób to, rób tamto...
- Ehh... Kiedyś uciekniemy...
- EJ! To jest dobry pomysł...
- Dobra, kotku. Zobaczymy się później...- powiedział Russel. Pocałował Lily w policzek. Ta zaś wzięła głęboki oddech i przestąpiła próg pałacu.
Olä
PostWysłany: Pią 17:44, 16 Gru 2005    Temat postu:

(Oleandra jak już coś Razz)
Przedarłam się przez krzaki. Za mną przebierała nogami Lilynn. Dotarłyśmy do drewnianej bramy. Przed wejściem zatrzymało nas dwóch elfów w zbroi. Zagrodzili nam przejście pikami.
- Stać! - krzyknęli równocześnie. Stałam wyprostowana, a moją rękę lizał niewielki wilk. Nagle spojrzeli na elfke i pokłonili się nisko. Wpuścili ją do środka. Lekko zdziwiona poszłam za nią. Strażnicy przed samym nosem zasłonili mi drogę.
- Jestem z nią - wskazałam głową oddalającą się postać. Elfy roześmiały się głośno. Wytrzeszczyłam na nich oczy.
- Ona jest ze mną - usłyszałam męski głos. Ktoś złapał mnie za ramię i zaciągnął do małej chatki. Wilk pobiegł za mną. - Jak się wabi? - zapytał mężczyzna parząc herbatę.
- Olean. Jego matkę zabili kłusownicy. Został sam, więc go przygarnęłam. Dlatego jest taki mały - umilkłam.
- Jestem Filip - powiedział. Nie był elfem, raczej człowiekiem. Miał czarne włosy, i czarne oczy. Ubrany był zwyczajnie. Ze strachem spojrzałam na straszliwie bladą skórę.
- Oleandra - bąknęłam i wypiłam łyk herbaty, która poparzyła mi język.
- Więc dlatego wilk nazywa się Olean? – uśmiechnął się. Pokiwałam potakująco
- Co tu robisz?
- Mieszkam. Elfy bardzo strzegą swojego terytorium. Nie pozwoliły mi więc nawet wejść do miasta. Zamieszkałem więc obok. Tu jest tak cicho i spokojnie... A ty po co tu przybyłaś?
- Szukam... Czegoś... - nie rozmawialiśmy więcej. Ja piłam herbatę, a on patrzył przez okno, lub też pił herbatę. Siedzieliśmy w milczeniu.
Lilynn
PostWysłany: Czw 14:00, 15 Gru 2005    Temat postu:

- Kłamiesz- powiedziała rudowłosa.
- Dlaczego tak myślisz?- spytała Lilynn.
- Bo pytałam o wioskę elfów, a ty jesteś elfką...
- Lilynn
- No właśnie, Lilynn- powiedziała dziewczyna- dlatego pójdziesz ze mną...
- Phi! A co ja z tego będe miała?- spytała oburzona Lilynn.
- Jak nie pójdziesz, to twój kotek skończy z tą strzałą w łuku...- powiedziała w końcu.
- Ehh, niech ci będzie....
- Tamira- powiedziała ruda i podała jej rękę.
- Nie pytałam o imię- powiedziała blondynka i wsiadła na konia.
Olä
PostWysłany: Pią 17:59, 02 Gru 2005    Temat postu:

Kot szybko podbiegł do swojej pani. Strzała strzeliła w sam środek miejsca w którym wcześniej siedział. Coś na gałęzi poruszyło się. Na ziemię skoczyła rudowłosa kobieta. Na plecach miała kołczan, a w dłoni łuk. Do pasa przymocowaną miała bogato zdobioną pochwę, w niej nie niszczący się miecz z diamentową koniczynką na rękojeści. Lilynn spięta przyglądała się przybyszowi.
- Wybacz mości pani, gdzie znajdę wioskę elfów? - spytała. Elfka zastanowiła się chwilę. Elfy ceniły sobie prywatność, a szczególnie nie lubiły gdy ktoś z zewnątrz plątał się pod ich nogami.
- Niestety nie mogę ci powiedzieć - mruknęła Lilynn patrząc na kota i głaszcząc go. Kobieta zdziwiła się taką odpowiedzią.
- Cóż, jeśli nie chcesz mi pomóc, to może chociaż masz coś do jedzenia? - płomienno włosa skłoniła się prawie minimalnie.
- Nic nie mam. Ale za tamtymi drzewami jest Allian, który handluje przeróżnym rzeczami. - Lilynn odprowadziła wzrokiem kobietę.
Lilynn
PostWysłany: Pią 17:43, 02 Gru 2005    Temat postu: Number One (Nodle Soon)

Lilynn, trzymając na uwięzi konia, kierowała się nad jezioro.
Dawno już minęła malutkie miasteczko, w którym mieszkali elfowie. Sama z resztą byłą jedną z nich. Ściskając kurczowo powróz Kaszmira, kruczoczarnego konia, szła przez ciemny las potykając się to o korzenie potężnych drzew, to o ogon własnego kota o imieniu Misza. W końcu stanęła na polance, gdzie słońce odbijało się o lazur wody.
- Pij, kochany- powiedziała do konia. W tej samej chwili runęła jak długa u stóp jeziora.
- MISZA!- krzyknęła, odgarniając blond włosy...

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group